wtorek, 1 września 2009

Wakacje... Nareszcie po długim czasie nadszedł urlop i wyjazd nad morze. Nie mając większych planów trochę z przypadku trochę z sentymentu wylądowaliśmy w Niechorzu. Pierwsze spotkanie Mateusza z morzem okazało się strzałem w "dziesiątke". Mati był zachwycony ilością piasku jakie znalazł na plaży a po wejściu do morza i chwilowej aklimatyzacji nie mogliśmy go z niego wyciągnąć. Wszyscy na plaży słyszeli jak to Matiemu jest źle, że rodzice na siłę zmuszają go do wyjścia z wody. Z nowych doświadczeń Mateusz zaskakując rodziców zaczął jeść frytki za pomocą widelca i muszę przyznać, że nawet nieźle mu to wychodziło jak na jego wiek. My za to sobie odpoczęliśmy i zjedliśmy ryb na cały rok.
Drugą część urlopu spędziliśmy w Rudnia z którego to Mateusz wrócił z anginą....

"Nie przepadam za wgetarianami, bo oni wyjadają jedzenie mojemu jedzeniu"

Brak komentarzy: